To były smutne dni. Zderzenie z rzeczywistością.
Blisko - zdawałoby się próżny trud.
Praca - tygodniowe mierzenie jakości.
Rozpoczęte działania - trzeba kontynuować.
Nowo poznani ludzie - mają tyle entuzjazmu.
Pogoda - wiosenna.
Czyli idziemy dalej z tym pękiem ...
Znowu przypomina mi się ta piękna historia o możliwościach i odpowiedzialności.
W starej gotyckiej katedrze, pewien niemłody już człowiek grał na organach. Zbliżał się zachód słońca, twarz muzyka oświetlały ostatnie promienie sączące się przez kolorowy witraż. Grał znakomicie, lecz był w smutnym nastroju, gdyż w tym właśnie dniu miał go zastąpić młody organista, obejmujący obowiązki w katedrze. Gdy znikł już ostatni promień słońca, młodzieniec wszedł do świątyni głównym wejściem.
Stary organista wolno zszedł z chóru, wyjął klucz i przekazał go następcy. Ten zaś pośpieszne wbiegł na górę i uruchomił instrument. I to, co wtedy wypełniło katedralne mury przekroczyło wyobraźnię starego organisty - objawił się geniusz. I w ten oto sposób świat usłyszał po raz pierwszy muzykę J.S.Bacha. Muzykę, która wypełniła świątynię, miasto, okolicę, a z czasem dotarła do najdalszych zakątków świata.
Po policzkach starego organisty spłynęły łzy, a usta wyszeptały słowa:
"I pomyśleć, że mógłbym nie dać klucza takiemu arcymistrzowi".
Komentarze:
Brak komentarzy