dojrzałość na tafli zachodu
a ja w ciemności szukam aniołów
na wrzosowisku i ciszy która gra
tonę tonę nad igiełkami rdzawymi
w spadaniu w głąb i w głąb
tańczą świerkowe panny zasnute
wiotką mgłą a ja znów biegam
za kropelkami cudu na uroczysku
drżąca zaglądam pod skibę
zoraną dłoń biorę w dłoń
wśród mocnych atraktorów
uczę się
jednej rzeczy
na nowo
zawsze
wciąż
Komentarze:
Jesień jest przebogata...
w owoce tęsknoty...