Mówi się, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Myślę, że i jego wrogiem...
My, ludzie często mamy tendencję do przyzwyczajania się. W takim „constans” nie zauważamy tego, co najbardziej cenne. Usypiamy własną siłę sprawczą. Poddajemy się utartym opiniom i konwenansom, aby nie burzyć, aby się nie narażać lub nie sprawiać innym przykrości...
Z czasem nie zachwycamy się już tym, co nas otacza. I nie dostrzegamy uroku kolejnych dni. Zdarza się nam gubić coś na swojej drodze. A potem tęsknimy. Myślimy o tym, co daleko. I powracamy. Żałujemy. Zgubionych chwil, straconych szans. I często kochamy za późno...
Są też ludzie, którzy żyją z syndromem Niagary. Żyją z dnia na dzień. Nie zastanawiają się, dokąd zmierzają, czego naprawdę chcą i przede wszystkim, co jest dla nich najważniejsze. Ale dosłownie i w przenośni trzyma ich przyzwyczajenie i strach przed zmianami.
Samorealizacja to najpoważniejsza potrzeba człowieka. To życie w zgodzie z własnym powołaniem. Nie "życiem jak leci", ale świadomym tworzeniem i budowaniem. Podążaniem za głosem serca...
Bardzo ważną sprawą na tej drodze jest akceptacja siebie i drugiego człowieka oraz swoista odwaga i bycie niezależnym. Także umiejętność życia „tu i teraz”, obiektywnego patrzenia na siebie, ludzi i świat. Bez zniekształceń. Bez złych przyzwyczajeń z powodu własnych potrzeb, życzeń, obaw i przekonań.
Jeśli jest nam niezbyt dobrze i prowadzimy niesatysfakcjonujące życie, to mamy trzy wyjścia. Albo polubić to, co jest, albo zmienić sytuację, albo z niej wyjść. Zaakceptować i choćby czasowo polubić? A jeśli czegoś zdecydowanie nie da zmienić? Jestem osobiście przekonana, że zawsze można wyjść z trudnej sytuacji. Taka postawa ponoć ułatwia szukanie rozwiązań. Tylko czy na pewno bardzo chcemy...
(30-11-2008, 21:26) Przyzwyczajenia
"Przyzwyczajanie się do naszych dóbr jest jedną z najważniejszych rzeczy, które nie są złe, a rodzą zło, tragedię i cierpienie". A. Maslow
[powrót]
Komentarze:
Brak komentarzy